poniedziałek, 1 września 2014

Kwiaty końca lata

Zabawa z gliną często przynosi zaskoczenie. Czasami nieprzyjemne, gdy nasze "dzieło" źle zniosło wypał, albo kolory okazały się zupełnie inne od zamierzonych. Ale czasem uda się. Czasem wychodzą cuda. Czasem uda się - jakby zaklęciem - uchwycić piękno natury, która nie potrzebuje poprawiania, nieskrępowanej, beztroskiej, zachwycającej. Czasami uda się zaczarować kwiaty i uwiecznić je jako ozdobę do naszyjnika. Czasami, tym razem Edycie, uda się uchwycić piękno letnich kwiatów, by cieszyły nasze oczy nawet deszczową jesienią, czy śnieżną zimą.

 
Taki kwiat widziałem wczoraj w ogrodzie.


Daję rękę, że takie kwiaty kupiłem ostatnio żonie... Ten tutaj to jednak naszyjnik.

Nie ma dwóch takich samych, każdy jest niepowtarzalny.

Czerwone maki nawleczone na wisior.

Mój faworyt, wspaniale prezentujący się w promieniach słońca.



1 komentarz: