sobota, 9 sierpnia 2014

"Natenczas ujął w dłoń RÓG..."

Wieczorna pora, więc będzie męski wieczór. Większość rzeczy, które zrobiłem nierozerwalnie wiąże się z typowo "podlaskim" sposobem spędzania wieczorów. Podlaski wieczór to magia puszczy, bagien, nagrzanego słońcem pola, zapachu traw i miodu. To śpiew ptaków, to szmer owadów, to ciepły wiatr i szelest liści. To magia zatrzymanego czasu. Wspomnienie czasu minionego i czasu zapamiętanego kierowało moimi dłońmi, gdy powstawały rogi... Tylko bez małżeńskich skojarzeń! Czas na biesiadę miodową.



Rogi do picia - najlepiej miodu pitnego, ale piwo także wspaniale z nich smakuje. Nie powinny mieć nóżek, po wypiciu odstawiało się je puste, ale zamiast pić na czas, powinno się delektować trunkami.


Szkliwo wewnątrz nie przepuszcza wilgoci, zaś te metaliczne na zewnątrz jest lekko chropowate i nie ślizga się w dłoni, nawet przy trzecim napełnieniu rogu porządnym dwójniakiem.






Każdy róg ma zakończenie w kształcie łba tura. Żadnego byle byka, tylko polskiego tura.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz