środa, 20 sierpnia 2014

Wrzosowy kwiat na owoce

Co sądzicie o rękodziele Kasi? Artystyczna ceramika, bez dwóch zdań. Wygląda jak kwiat rajskiego ogrodu, gdzieś w niezbadanej głębi gorącej dżungli. Delikatny róż przyciąga wzrok, ale niesamowite wrażenie robi spodnia strona płatków, przypominająca naturalne, niepowtarzalne barwy storczyków. Misa, choć wcale nie mała (średnica ok. 30 cm) sprawia wrażenie lekkiej, kruchej, jakby wykonanej z prawdziwej rośliny.




Wrzosowy róż wygląda jak gdyby sama natura go stworzyła.


Ale storczykowy fiolet (Tiffany) zapiera dech w piersi.


Zbliżenie na kwiatowe serce.


Ta sama misa w innym świetle.


wtorek, 19 sierpnia 2014

Kulinarne starcie, czyli przepisy z "Uczty Lodu i Ognia"

Ostatni weekend spędziłem w kuchni. Właściwie, spędziłem w nim w sumie może dwie godziny, ale "cały weekend" lepiej oddaje moje zaangażowanie kulinarne. Uzbrojony w książkę kucharską "Uczta Lodu i Ognia", autorstwa dwóch fanek prozy George'a R.R.Martina, którego nie muszę chyba przedstawiać, przystąpiłem do pichcenia.


Do dzisiejszej wariacji kulinarnej bardziej niż ceramicznej zainspirował mnie kulinarny ale nadal artystyczny blog Lucy in the Sky . Polecam zajrzeć, bo zawiera niebagatelne przepisy.

W planach miałem zapiekankę z rzepy i pieczeń z dzika, ale moja nadobniejsza połówka w trosce o powiększającą się moją brzuszną dostojność zadecydowała, że zamiast zapiekanki z dużą ilością sera zrobimy pożywną zupę z rzepy. Summa summarum, był to dobry wybór. Ceramiczne łosie, które niedawno wyjrzały na światło dzienne z czeluści pieca, patrzyły na moje przygotowania z mieszanką politowania i zniecierpliwienia. 

W pełnej ceramicznej krasie.
Przepis prosty - obraną rzepę kroimy na kawałki (5-6 czarnych rzep, w większą kostkę) i gotujemy w mleku (3 szklanki), w którym topimy dwie gałązki tymianku. Niestety gałązek nie mieliśmy, więc ratowaliśmy się rozdrobnioną przyprawą. Gdy rzepa zmięknie, miksujemy ją z odrobiną mleka po gotowaniu, do pożądanej konsystencji, dodając stopione masło (pół kostki) i dwa ząbki czosnki (wyciśnięte). I już.

Z pieczenią z dzika były od początku problemy, ale co to dla entuzjastów. Zamiast dziczyzny, była wieprzowina. Zamiast polędwiczek (0,5kg), była szynka (1,5kg). Mięso pokroiłem na plastry (jak piana na piwie, na dwa palce grube) i zalałem marynatą. A marynata to niesamowicie aromatyczna mieszanka wytrawnego wina Rioja (2/3 szklanki wg przepisu na 0,5 kg polędwic), tej samej ilości octu z czerwonego wina, oraz cydru (a co, pokażmy wiecie komu, że lubimy jabłka). Ale kwintesencją smaku była mieszanka przypraw, bardzo popularna w średnich wiekach. Mieszamy po łyżeczce czarnego pieprzu, goździków, cynamonu, imbiru i szczyptę gałki muszkatałowej. Ucieramy - wykorzystaliśmy pierwszy raz w życiu moździerz od teściowej - i połowę proszku wsypujemy do marynaty. Mięso topimy w niej i nie wypuszczamy przez kilka godzin, może być nocnych.

Gdy mamy pewność, że marynata zrobiła swoje, mięsko z garnka nakłuwamy ostrym nożykiem i wtykamy 3-5 goździków na plaster. Resztką proszku z moździerza oprószamy mięso i pieczemy... aż będzie dobre, 15-30 minut w temp. 175 stopni C, może więcej, jak kto lubi mocno pieczone. Po kwadransie zlewamy sok z pieczeni i dolewamy go do rondla z marynatą - odparowując, próbowałem zrobić sos.

Efekt - nie było aparatu pod ręką... musicie wierzyć na słowo.
Zupa i pieczeń to pewna ekstrawagancja na języku, wpierw szok smakowy, potem... mniam, mniam. Nie wiem, czy nutka goryczy musi być, czy dałem za dużo tymianku, ale miłośnikom zup krem, polecam. Pieczeń... soczysta, mięciutka, ale bardzo wyczuwalna w smaku byłą nuta wytrawnego wina i octu winnego, dzięki dość rzadkiemu sosowi. Ale przyprawa była cudem.

Koniec końców, mi smakowało, Kasia także zjadła... Edyta się krzywiła.
A krzywiącym się pokazujemy karne łosie o wkurzonym spojrzeniu mojego autorstwa. Nie wiem dlaczego, ale mam straszną słabość do łosi, tych "krążowników bagien"

Łosie z gliny mieszanej, szkliwione transparentnym, usadowione w jałowcu.

 

sobota, 9 sierpnia 2014

"Natenczas ujął w dłoń RÓG..."

Wieczorna pora, więc będzie męski wieczór. Większość rzeczy, które zrobiłem nierozerwalnie wiąże się z typowo "podlaskim" sposobem spędzania wieczorów. Podlaski wieczór to magia puszczy, bagien, nagrzanego słońcem pola, zapachu traw i miodu. To śpiew ptaków, to szmer owadów, to ciepły wiatr i szelest liści. To magia zatrzymanego czasu. Wspomnienie czasu minionego i czasu zapamiętanego kierowało moimi dłońmi, gdy powstawały rogi... Tylko bez małżeńskich skojarzeń! Czas na biesiadę miodową.



Rogi do picia - najlepiej miodu pitnego, ale piwo także wspaniale z nich smakuje. Nie powinny mieć nóżek, po wypiciu odstawiało się je puste, ale zamiast pić na czas, powinno się delektować trunkami.


Szkliwo wewnątrz nie przepuszcza wilgoci, zaś te metaliczne na zewnątrz jest lekko chropowate i nie ślizga się w dłoni, nawet przy trzecim napełnieniu rogu porządnym dwójniakiem.






Każdy róg ma zakończenie w kształcie łba tura. Żadnego byle byka, tylko polskiego tura.


piątek, 8 sierpnia 2014

Biżuteria muśnięta czasem...

Biżuteria muśnięta czasem... inspirowana hieroglificznymi znakami z dalekiej przeszłości. Szkliwiona glina oddała ukryte piękno czasu, jest wyrazista, tajemnicza, przyciągająca uwagę i spojrzenie. Wszystkie prezentowane ozdoby są dziełem Edyty.

 

Mój faworyt - wygląda jak antyczny medalion z Myken, sprzed 3 tysięcy lat

 

Antyczna biżuteria w nowej odsłonie


Klasyczna róża



Medaliony z zapomnianych Myken


Medalion z antycznym kalendarzem spiralnym, a może to mapa Atlantydy?



Ten medalion przypomina wotum dla Bogini Hery, której ulubionym ptakiem był paw


wtorek, 5 sierpnia 2014

Misy i patery z pawim ogonem

Zapraszamy do podzielenia się opinią na temat mis i pater, które są dziełem Kasi. Wszystkie tworzą praktyczny zestaw, który mimo sporych rozmiarów (misa i patera mają 30 cm średnicy) mieszczą się jedna w drugiej. Nie będzie więc problemów z przechowaniem w szafce. Glina jest szkliwiona w kolorze czernionego złota i stonowanej pomarańczy. Idealnie nadaje się do wystawienia owoców czy orzechów na stół.

Złoty kolor wydobywa blask słońca.

 

Cały zestaw - patera oraz  misy.

 

Zbliżenie na detal - muśnięcie pawiego ogona.

 

Zestaw jest poręczny w przechowywaniu - nauczyło nas tego doświadczenie.

Pięknie wygląda na każdym stole, a niezwykłe kolory wydobywa szczególnie światło słoneczne w widnym pokoju.



niedziela, 3 sierpnia 2014

Patery z pustynnymi różami

Dziś pochwalimy się paterami autorstwa Edyty. Te niepowtarzalne kolory to efekt mieszania różnych rodzajów gliny i pokrycia ich szkliwem transparentnym, wspaniale podkreślającym naturalne odcienie. Dopiero wypalenie gliny pokrytej przezroczystym szkliwem  pozwala zobaczyć pełnię wzoru i uzyskanych kolorów. Świeża, surowa glina jest zwyczajnie ciemna lub brązowo-czerwona. Różyczki wyglądają jak naturalne róże piaskowe, które wyrzeźbił wiatr na pustyni.